Oto leży na mojej piersi taki mini-człowiek i przygląda się, marszcząc czoło.
- "Czy my się przypadkiem nie znamy? Skądś Cię kojarzę, poczciwa kobieto."
- "Tak, znamy się. Byłeś w moim brzuchu ponad czterdzieści tygodni."
- "W brzuchu?"
- "No, w brzuchu, w macicy. Tata śpiewał Ci piosenki i czytał Pimpusia Sadełko."
- "A to, to pamiętam. Nie doczytał do końca."
- "Nadrobimy to."
- "No dobrze. Ale tam było ciepło, mięciutko, smacznie i bezpiecznie. A tu, jak tu będzie?"
- "Zrobimy wszystko, żeby też było ciepło, mięciutko, smacznie i bezpiecznie."
- "Hm. No dobrze. To kto ja jestem?"
- "Jesteś naszym synem."
- "A ty?"
- "Jestem twoją mamą."
- "Acha, czyli ten człowiek z włosami na twarzy to pewnie tata."
- "Tak, to tata. Ja i tata bardzo Cię kochamy."
- "Ok, brzmi fajnie. To idę spać".
Pierwsze godziny po porodzie to bezcenny, niezwykły, piękny, kosmiczny czas. Jaram się tym, jak to zwykła mawiać młodzież. Tym czasem porodu, tymi chwilami po, tym co jest teraz i tym, co będzie zaraz. Jaram się, jakem LeMatka!